„Każdego dnia, przez wiele godzin, toczy się wewnętrzna rozmowa człowieka z samym sobą: komentuje w myślach toczące się wydarzenia, zanurza się we wspomnieniach, analizuje problemy, zadaje pytania. Treść monologu wewnętrznego odzwierciedla sposób, w jaki człowiek traktuje samego siebie. Może być wyrozumiały albo wymagający; akceptujący albo kwestionujący; pełen zaufania i wiary albo nieufny. Może koncentrować się na zaletach albo wadach, na klęskach albo sukcesach; może dodawać sobie otuchy albo odbierać nadzieję.”
Maria Król-FIjewska
W Czy masz kontakt ze sobą, pisałam o tym jak w dzieciństwie powstają fundamenty przyszłego współuzależnienia. Dzieje się tak w domach, w których brakuje bezpieczeństwa emocjonalnego, a dziecko jest stale narażone na stres. Przystosowanie się do tych warunków ( co jest konieczne żeby przetrwać) polega na byciu stale w gotowości, w stanie czuwania. Dziecko skupia się na wypatrywaniu niebezpieczeństwa: czy ojciec wróci trzeźwy, czy matka wybuchnie złością, czy któreś z rodziców uderzy… Dzięki tej pobudzonej czujności dziecko jest w stanie przewidzieć niebezpieczeństwo i często go uniknąć, np. schować się lub uciec. Dziecko jest skoncentrowane na tym co dzieje się na zewnątrz. To co dzieje się na zewnątrz reguluje jego samopoczucie. W miarę upływu czasu dziecko przestaje dostrzegać własne emocje, uczucia i pragnienia. W efekcie staje się podatne na współuzależnienia.
Są także inne konsekwencje przetrwania dzieciństwa w stałym zagrożeniu, na przykład wewnętrzny krytyk.
Nadmierna czujność powoduje bowiem, że dziecko boi się zachować spontanicznie, wyrazić swoje emocji i czuje strach przed wyrażaniem siebie, przed stawianiem granic i pokazaniem tego kim jest. Pojawia się także strach przed realizowaniem swoich naturalnych umiejętnosci, zdolności takich jak tańczenie, pisanie, rysowanie.
Pojawia się natomiast desperackie dążenie do uśmierzenia niepokoju i depresji. Rodzi się obsesyjne myślenie o tym, gdzie jest mnie za dużo i gdzie jestem niewystraczjące. Dziecko cały czas próbuje zmienić siebie i dostosować się do warunków zewnętrznych.
W takiej sytuacji zdrowe ego nie ma szans na rozwój i tożsamością dziecka staje się wewnętrzny krytyk.
Wewnętrzny krytyk początkowo jest głosem rodzica, np. „Jesteś złym dzieckiem” „Nie jesteś dobrą córką”. Z czasem ten głos rozwija się i zmienia się z wewnętrznego głosu rodzica na głos w pierwszej osobie, np.” Jestem złym człowiekiem”. Czas mija a my mówimy do siebie coraz okropniejsze słowa, np. „Jestem głupia”, „Jestem beznadziejna”, „Do niczego się nie nadaje”.
Wewnętrzny krytyk to perfekcjonista. Zawsze wytknie błędy, zauważy każde potknięcie. Nie zapomni przypomieć i tobie: co ci wolno, co powinnaś/eś i co musisz. Dla niego nigdy nie jesteś dość dobra/y.
Wewnętrzny krytyk to także strach przed porzuceniem oraz nienawiść do twoich niedoskonałości. Będzie kazał Ci zachować się tak, aby zdobyć akceptację i unikąć opuszczenia. Jeśli to się nie uda, obciąży cię winą.
Jak wrócić do siebie?
- Uświadom sobie istnienie wewnęrznego krytyka. Usłysz jego głos. Zrozum, że to nie jesteś ty. Jak? Notuj to, o czym myślisz. Wyłapuj skojarzenia, myśli i emocje i skrzętnie zapisuj.
- Zacznij uczyć się, że nie musisz być perfekcyjny/a, aby być kochany/a. Odpuść sobie. Zrezygnuj z perfekcjonizmu. Jak? Skorzystaj na przykłąd z tej metody.
- Stań po swojej stronie. Obroń swoje wewnętrzne dziecko. Jak? Zrób listę swoich zalet, umiejętnośći, tego co w sobie lubisz. Kiedy masz już świadomość swoich myśli (pkt 1) i usłyszysz jakąś negatywną myśl na swój temat, wprowadź na jej miejsce pozytywną. Lista będzie pomocna, bo w chwilach gdy do głosu dochodzi wewnętrzny krytyk, przestajemy być logiczni, stajemy się znów bezradnymi dziećmi.