Wyobraź sobie, że trafiłeś/aś do szpitala, gdzie za kilka minut czeka cię skomplikowana operacja chirurgiczna. Chirurg, który ma cię operować mówi do ciebie. „Nigdy się nie martwię na zapas, niczym się nie przejmuję, po prostu myślę pozytywnie”. Chciałabyś, żeby cię operował? Raczej wolisz, żeby zapoznał się szczegółowo z historią choroby, przewidział ryzyko wystąpienia komplikacji i był na wszystko przygotowany. Inaczej mówiąc, żeby się przejmował. A jeśli chirurg powiedziałby „Właściwie to nie przygotowuję się do operacji, po prostu się martwię”, lub „Jestem dobrym chirurgiem, bo się dużo martwię. Czasem się tak martwię, że wymiotuję przed operacją”. ?
Jak odróżnić produktywne martwienie się od bezproduktywnego?
Zmartwienie produktywne charakteryzuje się tym, że:
- Dotyczy problemu, który jest racjonalny i prawdopodobny
- Można ten problem rozwiązać teraz lub w najblżiszym czasie
- Można szybko przejść od myślenia o problemie do znalezienia możliwych rozwiązań
Na przykład lecisz jutro do rodziny na święta. O to czym możesz się martwić produktywnie: 1. Czy mam karty pokładowe, dokument tożsamości? 2. Ile czasu potrzebuję, żeby dojechać na lotnisko? 3. Czy jestem spakowany/a i mój bagaż mieści się w limitach. To chyba wszystko. Martwienie się bezproduktywne w tej sytuacji: 1. A co jeśli samolot się rozbije? 2. A co jeśli spadnie śnieg i sparaliżuje całe miasto? 3. A co jeśli, kiedy wyjadę mój kot będzie za mną tęsknił i przestanie jeść?
Oceń prawdopodobieństwo tych zdarzeń. Jest bardzo niskie. Jeśli prognozy pogody zapowiadają ciężkie opady śniegu i paraliż miasta to wyjedź na lotnisko wcześniej. A co jeśli odwołają loty? No właśnie co? Szukaj rozwiązań: nie pojedziesz, polecisz później, spędzisz święta na lotnisku….
Nie myśl o dalekiej przyszłości i katastrofach, jakie mogę się wydarzyć. Nie masz na to wpływu. Jedyne na co masz wpływ to swoje myślenie i działanie jakie podejmiesz tu i teraz.
Przytłacza cię nadmiar pracy i nie wiesz, czy wyrobisz się z terminami. Zamiast się martwić, weź kartkę i długopis, rozpisz wszystko co masz zrobić, zrób plan działania i działaj.
Produktywne podejście do martwienia się wymaga odrzucenia zmartwień o sprawy na które nie mamy wpływu. Warto sobie zadać to pytanie jako pierwsze, kiedy tylko przyjrzysz się treści swoich zmartwień. Czy mam na to wpływ? Mam wpływ na to, co piszę w tej chwili, ale nie mam wpływu na to, czy ci się to spodoba. Martwienie się o to, czy innym spodoba się to, co robię jest bezproduktywne, ponieważ nie sposób podobać się wszystkim.
Bardzo często spotykam osoby, które martwią się tak: „Jak on mógł mi to zrobić?” , „Dlaczego mnie to spotkało?”, „Dlaczego oni mieli tak, a ja miałam tak?”, „Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?”. Są to na ogół bezproduktywne zmartwienia, bo na te pytania niezwykle trudno znaleźć odpowiedź, którą jednoznacznie można uznać za właściwą. Filozofia, czy religie szukają odpowiedzi na te pytania i tak jedna mówi, że to karma, inna że lekcje, jeszcze inne, że cierpienie uszlachetnia. Może odpowiada ci sposób wyjaśnienia formułowany przez któryś z tych systemów. Może masz swoją odpowiedź. A jeśli nie znasz odpowiedzi a roztrząsasz te pytania od lat (bezproduktywnie), to zaakceptuj, że są to pytanie bez odpowiedzi. Być może po prostu życie jest niesprawiedliwe i czasem nas coś złego spotyka. A to, że zrozumiesz dlaczego ktoś ci zrobił coś złego, na ogół i tak nie zmienia twojego samopoczucia.
Jeśli twoje relacje z ludźmi są toksyczne lub masz silne poczucie krzywdy, to pomyśl raczej nad tym w jaki sposób możesz uwolnić się od tych problemów, np. rozpoczynając terapię.
Czasem martwienie się przybiera postać łańcucha zdarzeń : A co jeśli będzie śnieżyca, sparaliżuje miasto, odwołają loty, utknę gdzieś na mrozie, nie dolecę na święta, mój synek będzie płakał, że nie dostanie prezentu, zostanie mu trauma na całe życie…. To zupełnie bezproduktywne zamartwienia, ale spróbuj przekształcić je w produktywne. Teoretycznie każdy problem wynika z poprzedniego, ale jak prawdopodobne jest to, że się to wydarzy? Określ sobie w procentach. Ponieważ nie możesz się zająć czymś co się jeszcze nie wydarzyło, dlatego zastanów się, czy możesz się czymś zająć tu i teraz. Jedna z osób, z którymi pracuję na Skypie, martwiła się w podobny sposób. Poradziłam jej, aby sprawdziła prognozę pogody na planowany dzień lotu. W ogóle nie zapowiadali opadów śniegu na ten dzień. Przyjęła jednak, że jest ok 20 % prawdopodobieństwo, że śnieg spadnie. Napisała czarny scenariusz , rozważyła możliwe rozwiązania i przestała się martwić.
Martwienie się nie jest konieczne, żeby zmniejszyć niepokój. Osoby z nerwicą natręctw powtarzają określone czynności aż do momentu, kiedy mają poczucie, że zrobiły już dość. Działa to jednak w ten sposób, że to właśnie wtedy, gdy oderwiemy się od swoich zmartwień, czujemy spadek niepokoju. Jeśli ktoś po wyjściu z domu odczuwa niepokój, wraca się i sprawdza, czy zamknął drzwi, to jeśli powstrzyma się od powrotu i sprawdzenia poczuje jeszcze silniejszy niepokój. Jeśli jednak będzie się konsekwentnie powstrzymywał to niepokój ten minie.
Zatem produktywne martwienie dotyczy sytuacji, gdy:
- Masz wpływ na to o co się martwisz
- Można znaleźć odpowiedź na stawiane sobie pytanie
- Można podjąć działanie, żeby rozwiązać problem
- Skupiasz się na pojedynczym zdarzeniu a nie całym łańcuchu.
- Nie pozwalasz aby niepokój kierował twoim zachowaniem