loading please wait..

15 miesięcy we Włoszech

Kolejki we Włoszech

Już wiem, że rozwrzeszczany tłum ludzi machających rękami, stojący w okolicach sklepu czy piekarni i blokujący chodnik nie oznacza pożaru, ale jest po prostu kolejką. Jeśli ma się zamiar kupić coś w tym sklepie, należy zachować spokój, zbliżyć się do tłumu i ustalić kto jest ostatni, a następnie zachować czujność aby miejsce w kolejce nie przepadło. Oznacza to konieczność prowadzenia rozmów i podsumowywania głośno co jakiś czas kto za kim stoi, kiedy przyszedł, z kim i czy stoi w kolejce czy tylko stoi. Wewnątrz sklepu nie jest łatwiej. Kolejka, choć po włosku to „coda” czyli „ogon” wcale ogona nie przypomina. Chyba, że byłby to ogon pawi – rozpostarty, kolorowy i zupełnie w poprzek. Ludzie oblepiają ladę, z noskami przy szybkach lodówek, zaglądając ciekawie do środka, jakież to dziś briosze upieczono i czy ciasteczka aby na pewno świeże. Wałkowany na lekcjach włoskiego do znudzenia, banalny dialog w sklepie „czyja kolej”, „moja” okazuje się niezwykle użyteczny. Sprzedawca bowiem zadaje to pytanie i wyławia z tłumu osobę, której kolej nadeszła. Osoba musi podnieść rękę lub powiedzieć ”A me”, żeby czasem ktoś sprytny nie uprzedził. W razie takiej ewentualności zawsze się można pokłócić i pomachać rękami.

W wielu sklepach, na ulubionym przeze mnie rynku, a także na stoiskach w supermarketach gdzie kupuje się sery, wędliny, pieczywo obowiązuje system numerkowy. Należy pobrać numerek i czekać aż wyświetli się na ekranie. Sprzedawca też zwykle wykrzykuje ten numerek. To zdecydowanie ułatwia sprawę, jest mniejsze prawdopodbieństwo, że ktoś spróbuje się „wepchać” w kolejkę.

Dobre maniery

Przed świętami na stacjach metra wygłaszano komunikat mniej więcej treści: „Dobre maniery to wspaniały prezent świąteczny. Pamiętaj o tym, aby modulować swój głos podczas podróży, dla komfortu współpasażerów. Wesołych świąt”. !? Dobrze chociaż przez parę dni w roku podróżować we względnej ciszy. O podróżowaniu metrem pisałam tutaj.

Zaprawdę nie wiem, czy we Włoszech obowiązuje zakaz palenia w miejscach publicznych. W metrze obowiązuje, bo wiszą tabliczki (chyba, że są nieaktualne). Za każdym razem, kiedy jadę metrem spotykam minimum jedną osobą, która stojąc pod tym zakazem pali. Specjalnie się nie kryjąc. Na każdej stacji metra jest jakiś oficer dyżurny, nigdy jednak nie widziałam aby zwrócił uwagę palącemu. Opisuję tu stacje metra nadziemne, w podziemiu jak dotąd nie spotkałam palaczy. Natomiast w metrze, w pociągu owszem nie raz.

Wchodząc do budynku (sklepu, klatki schodowej, stacji, centrum handlowego) jest niemal pewne, że osoby przed nami zatrzymają się z chwilą kiedy przekroczą próg budynku. Należy wrzasnąć „permesso” i tym zmusić delikwentów do zrobienia jeszcze paru kroków do przodu, inaczej utknie się tuż przed wejściem. Zatrzymują się też znienacka na przykład na chodniku i znów albo się na nich wpada albo się wrzeszczy „permesso”.

Z kolei niezwykle skomplikowane zasady obowiązują przy furtce. Od klatki schodowej do furtki osiedlowej na kod jest jakieś maksymalnie 100 metrów. Tę furtkę otwiera się przyciskiem znajdującym się tuż obok furtki. Normalnie, wygodnie. Jednak ilekroć przy furtce jest ktoś, a ja właśnie wychodzę z klatki, ten ktoś z odległości tych prawie 100 metrów krzyczy do mnie z pytaniem, czy ma zamknąć furtkę, czy zostawić uchyloną. Ratunku, co za różnica, jeśli zamknie – jest przycisk, jeśli zostawi uchyloną – to miło. Jednakże należy krzycząc do siebie coś ustalić. Ja kończę wymianę odkrzyknięć szybko, ale Włosi nie omieszkają pokrzyczeć sobie „jakże to uprzejmnie z Pana/Pani strony”, „co za wspaniałe maniery” „grazie mille, prego prego”, itp.

Adresy

Włoskie adresy są pozbawione numerów mieszkań, bo mieszkania nie są numerowane. Oznacza to, że wszyscy mieszkańcy budyku przy ulicy Donatella 5 mają ten sam adres. Mieszka tam 8 rodzin każda w osobnym mieszkaniu i wszyscy mają adres Donatella 5. Jak trafić? Trzeba pytać, które piętro i które drzwi. Na domofonach znajdują się zawsze nazwiska mieszkańców, ale tylko czasem są też na drzwiach. Na moje pytanie dlaczego mieszkania nie są numerowane dostałam odpowiedź, że to po to, by chronić prywatność. Ok, a jeśli listonosz ma przesyłkę? Listonosz zna wszystkich mieszkańców. A jeśli jest nowy? To na początku ma problem… Włoskie żony nie zmieniają nazwisk, to znaczy po ślubie nie przyjmują nazwiska męża tylko zostają przy swoim. Dlatego na domofonach, tam gdzie mieszka małżeństwo, widnieją dwa nazwiska – nazwisko męża i nazwisko żony.

Przejściówki

Sprzętem pierwszej potrzeby we Włoszech jest przejściówka, taka jaką na przykład trzeba mieć wyjeżdżając do Anglii, żeby podłączyć sprzęt z „polską” wtyczką. Jednak we Włoszech to gniazdka we włoskich domach i wtyczki sprzętu zakupionego we włoskich sklepach, nie są kompatybilne. Kupując dowolny sprzęt we włoskim sklepie trzeba zakupić przejściówkę! W domu potrzebne są liczne przejściówki, do każdego sprzętu osobno. Dlaczego, nie wiem i nikt nie umie mi odpowiedzieć.

Zimno zimą

Z jakiś tajemniczych powodów, najprawdopodobniej związanych z pogłoskami o globalnym ociepleniu, mieszkania zimą ogrzewane są tylko w nieznanych mi bliżej godzinach (to znaczy nie wiem, czy istnieje jakiś grafik). Krótko, parę godzin w ciągu dnia ogrzewanie jest włączone, a przedtem i potem już nie, dlatego w domach jest po prostu zimno. Na lekcjach włoskiego siedzimy w kurtkach i czapkach gdyż przypadają (lekcje) na godziny nieogrzewane.

Włoch potrafi

Słyszałam w wiadomościach, że Lomabrdia ma doskonały system segregacji śmieci, Amerykanie biorą go za wzór. Rzeczywiście śmieci się segreguje i to dość restrykcyjnie. Na przykład rodzina dostaje przydział worków ze swoim osobistym numerem seryjnym do śmieci „niesegregowalnych”. Jeśli znajdą się tam niewłaściwe śmieci trzeba zapłacić karę.

Moje zdziwnie budziły worki śmieci stojące w parkach albo na ulicach przy publicznych koszach na śmieci. A te publiczne kosze na śmieci zwykle są przepełnione. Chcesz wyrzucić ogryzek, a tu nie ma miejsca w koszu, a śmieci się wręcz z niego wyspują.

Po prostu jakaś grupa mieszkańców Italii nie chce segregować śmieci i żeby uniknąć kary wyrzuca te nieposegregowane odpadki do publicznych koszy lub w anonimowych workach wystawia na ulicę.

Kobiety telewizji

Sporo oglądam włoskiej telewizji, bo pozwala mi szlifować język. Oglądam zwłaszcza wiadomości, bo od rana do wieczora powtarzają to samo, co bardzo pomaga w nauce języka. Od początku fascynują mnie kobiety telewizji. Mam tutaj na myśli prezenterki, dziennikarki, prowadzące różne programy, polityczki. W pewnym wieku prawie wszystkie majstrują sobie coś przy twarzy i wyglądają mocno nienaturalnie z wielkimi ustami, bez zmarszczek, bez kontroli nad tym co się dzieje z buzią. Do tego obowiązkowo długie włosy, mocny makijaż i wyrazisty strój. Króciutkie sukienki, szpilki, przezroczyste bluzki, długaśne i wielkie kolczyki i odkryte ramiona po biust to telewizyjny dress code. Giorgia Meloni jedna z czołowych pań polityk wystąpiła w programie publicystycznym ubrana w różową sukienkę odsłaniającą ramiona i ogrome kolczyki. Do tego blond włosy do pasa i mocny makijaż. Jest piękną kobietą i ubiera się ze smakiem. Jednak chyba robi różnicę czy ubiera się na dyskotekę czy do programu publicystycznego. Wszystko jest dla ludzi i krótkie sukienki i botoks, ale po to by upiększać, a nie szpecić czy ośmieszać.

W wielu programach roznegliżowane (więcej nagiego ciała widać niż nie widać) młode dziewczyny są „ozdobnikiem”, nie wiem może „rozpraszaczem”. Bez sensu i uzasanienienia tematyką programu tańczą, biegają, podają ołówek. Czasem nawet mówią.

Ciąg dalszy nastąpi.

Posted on 1 stycznia 2019 in Emocje, Mediolan

Share the Story

About the Author

Responses (4)

  1. Jaroslaw
    2 stycznia 2019 at 21:15 · Odpowiedz

    Izo, przeczytałem Twój tekst (nota bene nie pierwszy i nie ostatni). Z zainteresowaniem, gdyż rzadko kiedy mamy (my, ludzie miast i wsi) dowiedzieć się takich ciekawostek “z życia wziętych” o innych społeczeństwach.
    Kiedy nasz kraj wchodził do Unii Europejskiej, miałem nadzieję, że 28 stacji telewizyjnych (z każdego państwa minimum jedna) podpisze umowę o wymianie materiałów (wiadomości, programy kulturalne, krajoznawcze, etc.), które wszystkie pozostałe telewizje mogłyby prezentować swoim telewidzom z tłumaczeniem na język autochtonów. Dzięki temu, wielu Europejczyków mogłoby poznawać życie, problemy, kulturę, historię, zwyczaje i poglądy swoich pobratymców z państw ościennych. Ale tak się nie stało…
    Całe szczęście, że mamy Ciebie, Izabello, że masz czas i chęć podzielić się ze swoimi czytelnikami Twoimi obserwacjami, przemyśleniami i emocjami na temat Włochów i Italii.

    • Izabella Panuś
      3 stycznia 2019 at 18:22 · Odpowiedz

      Dziękuję Jarku za komentarz. Ja też liczyłam na to, że życie w Unii Europejskiej pomoże nam, członkom UE, lepiej się wzajemnie zrozumieć, poznać kulturę, historię i różne punkty widzenia. Uważam, że taka wiedza zbliża, pomaga rozwiązywać konflikty, pomaga się jeśli nie lubić to przynajmniej tolerować, akceptować. Może Ty napiszesz coś o Francji?

  2. Name (required)Krzysztof
    3 stycznia 2019 at 09:19 · Odpowiedz

    Cześć Iza? Przyznam że ciekawie piszesz… Cieszę się że w końcu się ktoś za to wziął, choć nie pomyślał bym że to będzie moja sąsiadka ?Od czasu jak byłem w pracy we Włoszech, zainteresował mię ten kraj, na tyle że postanowiliśmy z Żoną jechać na wycieczkie. Wiele twoich spostrzeżeń mogę potwierdzić, jak np to że są bardzo kulturalne, gościnne, i otwarci szczególnie na Polaków. Czekam na kolejne artykuły z niecierpliwością. Pozdrawiam Krzysiek R.

    • Izabella Panuś
      3 stycznia 2019 at 18:31 · Odpowiedz

      Cześć 🙂 A ja nie sądziłam, że sąsiad czyta moje teksty. Bardzo mi miło, dziękuję. Włochy są pięknym krajem, idealnym na wycieczkę. Jednocześnie włoska rzeczywistość jest tak różna od tej polskiej,że na pewno będę jeszcze o niej pisać. Pozdrawiam serdecznie.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.