Empatia to uważność na emocje drugiego człowieka, umiejętność rozpoznawania ich i idących za nimi potrzeb, przyjmowanie perspektywy drugiego człowieka oraz powstrzymywanie się od osądów i ocen.
Marshall Rosenberg empatią nazwał “pełne szacunku rozumienie tego, czego w danym momencie doświadczaj inni”.
Empatii nie należy mylić ze współczuciem. Współczucie stawia nas “wyżej” od osoby, której współczujemy, zaś zdolność empatii to umiejętność postawienia się w sytuacji innej osoby, “wejście w jej buty”, czy spojrzenie na świat jej oczami.
Rodzaje empatii
Empatia jest elementem inteligencji emocjonalnej (EQ), czyli zdolności do rozpoznwania i przeżywania stanów emocjonalnych własnych i innych osób oraz radzania sobie z z inimi.* Inteligencja emocjonalna jest komplementarna do inteligencji racjonalnej (IQ), która z kolei obejmuje umiejętności czysto intelektualne.
Możemy podzielić empatię na dwa rodzaje.
Z perspektywy emocjonalnej empatia to zdolność do współodczuwania stanów emocjonalnych drugiej osoby.
Z perspektywy poznawczej – zdolność do rozumienia przekonań, motywacji i uczuć innych.
Skąd bierze się w nas zdolność empatii?
Po pierwsze rodzimy się z określonym poziomem empatii. Czynniki genetyczne decydują o naszym poziomie empatii w około 50 procentach.
Trudno jest, na postawie dostępnych wyników badań, jednoznacznie określić gdzie w mózgu mieści się ośrodek empatii. Prawdopodobnie na poziomie biologicznym za empatię odpowiadaja neurony lustrzane. Jest to grupa komórek nerwowych, których celem jest odzwierciedlenie w mózgu aktywności, którą właśnie wykonujemy lub obserwujemy. Zespół naukowców**, który w latach 90 ubiegłego wieku odkrył istnienie receptorów lustrzanych przypisał im znaczącą funkcję w kwestii odczytywania intencji innych ludzi. Jednak badania nad receptorami lustrzanymi nadal trwają i pojawiają się bardziej sceptyczne głosy, że neurony lustrzane nie tyle pozwalają nam odczytywać intencje, co w pewnym stopniu zwiększają nasze szanse domyślenia się intencji, ponieważ pozwalają prognozować konsekwencje ruchów, które obserwujemy***.
Zatem empatia jest procesem skomplikowanym i jak w przypadku emocji “porusza się” dwiema drogami. Droga „dół-góra” wykorzystująca prawdopodbnie neurony lustrzane odpowiada za emocjonalny aspekt empatii, natomiast na drodze „góra-dół” zaangażowana jest kora przedczołowa, gdzie wykorzystujemy już poznawcze funkcje naszego mózgu.
Poziom empatii nie jest stały
Poziom empatii może się zmieniać w zależności od tego w jakim środowisku przebywamy.
- Wzorce z rodziny pochodzenia
Czyli wzorce, jakie otrzymaliśmy w dzieciństwie oraz relacje, jakie panowały i panują wśród naszych najbliższych. Osoby empatyczne były wychowywane w poczuciu odpowiedzialności za drugą osobę i w świadomości konsekwencji swoich zachowań. Osoby wykazujące niższy poziom empatii zwykle wychowywały się w poczuciu bezkarności oraz braku odpowiedzialności za innych.
Poziom empatii kształtuje się przez całe życie, zmienia się wraz z wiekiem. Zasadniczy wpływ na poziom empatii ma środowisko, w jakim przebywamy oraz panujące w nim, akceptowane wzorce zachowań.
Empatia jest wspaniałą cechą, która umożliwa nam życie w społeczeństwie. Dzięki empatii mamy poczucie, że rozumiemy innych, że przynależymy do świata, dzięki niej niesiemy pomoc i nie krzywdzimy. Empatii są pozbawione osoby o zaburzeniach narcystycznych i socjopatycznych.
Ciekawe, że greckie „empátheia” oznacza „cierpienie’’.
Są osoby o wysokim poziomie empatii– empaci, wrażliwcy, którzy/re stwawiają dobro innych ponad swoje własne. Zamiast skupić się na swoich potrzebach, stale poświęcają się dla innych. Są wychowani/e w poczuci winy i nadmiernym poczuciu odpowiedzialności za innych. Nie potrafią postawić swoich potrzeb na pierwszym miejscu, a kiedy tak się dzieje wpadają w poczucie winy.
Kiedy empatia sprzyja cierpieniu?
Kobieta od lat jest w związku z mężczyzną, który źle ją traktuje, mieszka u niej nie ponosząc kosztów, pije itd. Nic się nie zmienia od lat. Kobieta wie, że powinna się z nim rozstać i zamieszkać sama. Ale co będzie z nim? Na samą myśl, że on biedny będzie musiał szukać nowego mieszkania, zostanie sam i będzie musiał sobie radzić, kobieta ta doznaje wyrzutów sumienia. „Nie mogę mu tego zrobić, jak on będzie się czuł, kiedy powiem, że to koniec?”
Inna kobieta odkryła, że mąż ją okłamuje. Mogłaby porozmawiać z nim, zarządać wyjaśnień i przeprosin, jednak nie robi tego, żeby go nie zawstydzać. Empatycznie wie, że on na pewno żałuje, nie chce tak ale inaczej nie umie, bo przecież miał takie trudne dzieciństwo.
W pracy z wewnętrzym dzieckiem wiele osób na początku empatyzuje z rodzicami, a nie ze swoim wewnętrznym chłopcem czy dziewczynką. Rodzice przecież mieli ciężkie życie, mama była sama, tata skoro pił to pewnie sobie nie radził, żyli w trudnych czasach, a w ogóle to kiedyś było normalne, że biło się dzieci, krzyczało na nie albo nie zwracało na nie uwagi. Wewnętrzne dziecko, czyli ty sam/a cierpisz ale nie zajmiesz się sobą bo twoja empatia jest skierowana na rodziców i ich ból (który sobie wyobrażasz).
To często wysoki poziom empatii i wyobrażanie sobie na jaki ból możesz narazić inną osobę powoduje, że unikasz konfrontacji. Obawiasz się zranić drugą osobą mówiąc jej jedynie o tym, czego chcesz lub na co się nie zgadzasz. Ktoś prosi cię o pomoc, a ty odmawiasz i za chwile czujesz się tak bardzo winna/y. Prosi cię o pomoc ktoś inny i zgadzasz się, a potem nie masz czasu na wykonanie swoich obowiązków i jesteś na siebie zły/zła.
Pułapka cudzych butów
Nawet uzbrojona/y w receptory lustrzane nie możesz na 100 procent wiedzieć, co kto czuje i przeżywa. Zaakceptuj, że oceniasz stan emocjonalny innych osób na postawie tego, co sam/a przeżywasz, co znasz, czego doświadczałaś/eś w danej sytuacji. Czasem przecież dziwisz się, np. „jak on może do tego tak lekko podchodzić”. Różnimy się i poziomem empatii i poziomem wrażliwości. Kiedy opracowuje z kilentami skalę emocji to zawsze zadzwia mnie jak inaczej rozumiemy stany emocjonalne. Jest dużo różnica w tym co czujemy mówiąc np. „bardzo mi smutno”, czy „czuję się dobrze”. Nikt (może są wyjątki?) nie jest w stanie wejść w cudze buty i popatrzeć na świat oczami (i emocjami) drugiego człowieka. Nie możemy wymienić się mózgami.
Pułapka poczucia odpowiedzialności
Jesteś odpowiedzialny/a za swoje nieletnie dzieci oraz obowiązki, do których wykonania się zobowiążesz, np. w pracy. Nawet w przysiędze małżeńskiej nie ma słowa o tym, że od dziś do śmierci będę za ciebie odpowiedzialny/a. Dorosły człowiek odpowiada za siebie. Dorosły człowiek umie sobie sam poradzić. Jeśli bierzesz odpowiedzialność za innych to odbierasz im możliwość wzrostu i rozwoju. Jeśli odmawiasz komuś pomocy, a on się obraża to jest to jego lekcja do przerobienia nie twoja.
Pułapka poczucia winy
Dopóki będziesz stawiać innych „wyżej” niż siebie dopóty będziesz czuł/a poczucie winy. Tak wielu/e z nas ma wpojone, że dbanie o siebie i swoje potrzeby to brudny i zły egoizm. Kobietom nie wypada mówić o tym czego chcą, bo przecież nic nie powinny chcieć. Obawa, przed oceną, przed utratą akceptacji, przed startą opini miłej i bezproblemowej i takiej fajnej… to wszystko powoduje, że kiedy robisz coś dla siebie masz poczucie winy. Poczucie winy włącza się już na etapie myślenia, o tym że możesz zrobić coś dla siebie.
W samolotach przed startem załoga tłumaczy, w razie zagrożenia wypadną maski tlenowe, a osoby podróżujące z dziećmi, najpierw zakładają maskę SOBIE, potem dziecku. Tak, bo jak zaczniesz od dziecka, to nie zdążysz założyć sobie. Najpierw zadbaj o siebie, potem o innych. Nie możesz dać innym tego, czego sam/a nie masz. A jeśli tylko dajesz, to tracisz energię i z czasem frustracja doprowadzi do choroby.
Wiele osób wychowanych w religii katolickiej zna przykazanie o miłości bliźniego, nie wiem czemu jest ono zwykle cytowane w skrócie „Kochaj bliźniego swego”. W całości brzmi „Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO”. Zatem, jeśli bliska ci ta tradycja, zastanów się najpierw jak bardzo kochasz siebie, ile miłości dajesz sobie, ile dajesz sobie prawa dla realizacji swoich potrzeb, jak okazujesz sobie tę miłość, czy jesteś dla siebie dobra/y. Możesz ocenić poziom miłości do siebie na skali 1-10. A potem przełoż to na bliźniego. Tyle możesz dać innym ile dajesz sobie.
Spróbuj swoją potężną empatią objąć najpierw SIEBIE SAMEGO, SAMĄ SIEBIE.
* Daniel Goleman, Inteligencja emocjonalna, Media Rodzina, Poznań 1997
** Zespół naukowców pod kierownictewem neurobiologa Giacoma Rizzolattiego w 1992 odkrył istnienie neuronów lustrzanych
*** Gregory Hickok „Mit neuronów lustrzanych” (wyd. pol. CCPress 2016).